piątek, 9 grudnia 2011

Rumunia: „Craciun” a „produse de post”


Craciun - Boże Narodzenie po rumuńsku.
Oczywiście i tutaj zaczęła się gorączka świąteczna. Wszędzie ozdoby, lampki, bombki, ale chyba nie jest jeszcze tak strasznie jak w Warszawie ;) W Cluju jest mniejsze pole do popisu - nie ma wielu sieciówek czy bogatych sklepów na mieście, a w małych kawiarniach/restauracjach aż tak nie szaleją z ozdobami.

Oświetlenie miasta to inna sprawa :)
Warszawa przegrała w tym pojedynku. Nie ma sztucznej choinki na środku placu, jest za to kilka prawdziwych, ale również ogromnych choinek. Poza tym całe miasto jest obwieszone światełkami w jednej tonacji kolorystycznej. Samo centrum jest wręcz zalane lampkami, ale w tak piękny sposób, że nie sprawia odpychającego wrażenia, a przenosi nas w inny, bajkowy świat.
Poniżej parę zdjęć:
 
Plac przed Soborem (Piata Avram Iancu):


Widok na Operę:


Figurki:




Na jednej z uliczek przy Piata Unirii, pojawił się Świąteczny Jarmark :) Można tam kupić niesamowicie piękne rzeczy! Miody z różnymi dodatkami, ikony malowane na drewnie lub szkle, ręcznie robioną biżuterię z koralików, blaszek, sznureczków. Dodatkowo ludowe stroje, świece, bibeloty i wiele innych. Bardzo mnie zainteresował jeden stragan, pewnie już się domyślacie jaki :) SŁODYCZE. Ale nie byle jakie! Węgierskie słodycze, które wyglądają tak kolorowo, że naprawdę ciężko przejść obojętnie. Są to ciastka z bardzo słodką masą wewnątrz, ale każde jest pięknie, całkiem odmiennie ozdobione. I naprawdę, są bardzo, baaardzo słodkie!
 


  
Fajne w Rumunii jest to, że nie tylko zwraca się uwagę na kolorową stronę Bożego Narodzenia, a również na duchową. Rumuni są świetnie przygotowani na post przed Bożym Narodzeniem ;) Byłam bardzo zaskoczona gdy spotkałam się z „produse de post”! W prawie każdym hipermarkecie (w mniejszych sklepach też się z tym spotkałam) są półki, z odpowiednio opisanym jedzeniem, w piekarniach czy kawiarniach możemy zamówić postne produkty, a na dodatek nawet wielkie firmy, jak słynna Nestle, również chętnie dają się ponieść temu pozytywnemu "szaleństwu"! Mi się to strasznie podoba :)






CIEKAWOSTKI:

- nie pamiętam czy Wam pisałam, ale w Cluju są tylko dwa centra handlowe, które dodatkowo mieszczą się na obrzeżach! Z jednej strony jest to fajne, bo nie jesteśmy zasypywani wielkimi reklamami i przytłaczani ogromnymi halami w środku miasta, ale z drugiej strony także jest to trochę wkurzające. Po pierwsze wypad do centrum handlowego to wyprawa. Po drugie sieciówki i specjalistyczne sklepy (np. sportowe) są tylko w takich centrach. Po za tym ceny są tam nieraz wyższe niż w Polsce, niestety.

Iulius Mall w świątecznej szacie:




Widok nad Polus Center:
 



- i znów o słodkościach :) W Rumunii nie spotkałam się jeszcze z dobrą gorącą czekoladą. Raz jak zamówiłam w Samsarze, to dostałam zwykłe kakao. Drugi raz moje koleżanki zamówiły w kawiarni napój, opisany jak „biała czekolada miętowa”, a dostały zielonkawy budyń o smaku mięty. A dobra gorąca czekolada jest idealna na wieczorne mrozy! :)


2 komentarze:

  1. No, te postne produkty to bardzo miłe zaskoczenie :) Kiedy wracasz na święta? Wracasz w ogóle?

    OdpowiedzUsuń