czwartek, 19 stycznia 2012

Rumunia: Trochę o studiach i zimie

Wybaczcie, że tyle czasu nie piszę nic, ale...

Nic się u mnie nie dzieje :)


Niestety, przed Świętami Bożonarodzeniowymi chodziłam tylko na zajęcia (jedynie o czym mogę wspomnieć to mój i Marty wegański obiad dla znajomych z Izraela, nawet dobry był!, oraz szalona wizyta pewnej osoby z Oradei ;) i tak się ciągnął dzień za dniem.

Aktualnie, po powrocie (wróciłam do Rumunii w poniedziałek nad ranem, wydłużyłam sobie wolne w Polsce) intensywnie pracuję: znów chodzę na zajęcia, robię projekty, prace i uczę się. Niestety, trafiłam na taki kierunek gdzie są wszystkie zajęcia po angielsku, więc od Erasmusów wymagają tego samego co od miejscowych. Wydaje mi się, że nam, Erasmusom, jest trudniej - studenci tego kierunku mają zajęcia po angielsku już 3 rok, więc dla nich specjalistycznego język z dziedziny stosunków międzynarodowych, polityki czy logiki to pestka. Za to niektórzy z Erasmusów dopiero próbują mówić po angielsku. Nie raz muszę sobie tłumaczyć teksty z zająć z pomocą słownika, czasami nie wszystko rozumiem na zajęciach, ale mam nadzieję, że dam radę choć część przedmiotów zaliczyć! Czeka mnie 5 wielkich egzaminów, dwie prace, egzamin z rumuńskiego i prezentacja... Dla porównania moi znajomi z wydziału Geografii mają wszystko po rumuńsku - nie znając tegoż języka nie musieli chodzić na wszystkie zajęcia, czasami wystarcza jakaś prezentacja czy nauczyciel po prostu przesyła im odpowiednie materiały po angielsku, z których na końcu muszą zdać "egzamin"!

Życzcie mi powodzenia, by nasza sekretarka, Pani Dorota, nie wrzeszczała na mnie po powrocie za zbyt małą liczbę punktów ECTS!

Zdjęcia jeszcze sprzed Świąt:

Obiecałam Marcie, pięknej modelce, wstawić to zdjęcie. Ma tytuł "Dwa bałwanki" :)


A to jest słodki rumuńsko-węgierski przysmak, niestety znów zapomniałam jak się nazywa ;) Najpierw wyrabiają ciasto, rozwałkowują je na widoczny na zdjęciach wałek, a potem układają je nad żarem.



Na sam koniec ciepły jeszcze wałek jest obtaczany w kokosie, cukrze lub sezamie i sprzedawany o tak:


Wnętrze stoiska na Piata Unirii podczas jarmarku świątecznego:


Sarbatori Fericite! (Wesołych Świąt!)
 

Piata Unirii o zimowym zmierzchu:



A tak wyglądały przed Świętami wszystkie ulice miasta:


Wpada czasami i siada na oknie :)


Widok na Sobór:


Budapeszt z samolotu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz